Podejmowanie decyzji o realizacji jakiegoś filmu nigdy nie jest proste. Czasem z filmów o niskim budżecie i małej akcji promocyjnej wychodzą prawdziwe kasowe giganty, a w innym przypadku robiąc kontynuację jakiegoś hitu, można otrzeć się o bankructwo, bowiem okaże się on kompletną klapą. I właśnie powstał ranking największych kinowych klap finansowych 2019 roku.
Otwiera go, ku zaskoczeniu fanów serii, kolejna część Terminatora, „Terminator: Mroczne przeznaczenie”. Kolejna część sagi o wielkiej wojnie maszyn i ludzi, nie spotkała się z intratnym finansowo zainteresowaniem ze strony fanów. Może dlatego, że już ma się po woli dość tej ciągłej walki o przetrwanie członków rodziny Connor. W każdym razie, kolejna część Terminatora kosztowała 185 milionów dolarów. Koszt ten, o zgrozo, nie ujmuje w sobie kosztów promocji. I pomimo, iż wciąż można ją obejrzeć w kinach (grudzień 2019 r.), to raczej marne są szanse na to, by zyski przekroczyły 300 milionów dolarów. Obecnie wynoszą one zaledwie 261 milionów, czyli niewiele ponad to, ile kosztowała.
Kolejnym zaskoczeniem może być kontynuacja serii o facetach walczących o pokój i spokój na Ziemi i we Wszechświecie. „Men in Black: International” miał być odświeżeniem dotychczas świetnie sprawdzającej się komediowo-sensacyjnej fabuły. Tymczasem film bez jego głównych charakterów, czyli postaci granych przez Willa Smitha i Tommy’iego Lee Jonesa okazał się mało atrakcyjny. Zamiast znanych bohaterów, na ekranach pojawia się kobieta, Tessa Thompson i Chris Hemsworth. Budżet produkcji opiewał na 110 milionów dolarów i drugie tyle na jego promocję. Tymczasem zyski z biletów przyniosły zaledwie 254 miliony dolarów.
I w tym przypadku kontynuacja przygód głównego bohatera okazała się mało atrakcyjna. Mowa o „Hellboy”, najnowszej produkcji z synem diabła w roli głównej. Ten reboot miał być maszynką do robienia pieniędzy, jednak coś poszło nie tak. Krytycy i fani przygód mieszkańca piekieł spodziewali się klapy i ją dostali. Budżet produkcji opiewał kwotę zaledwie 50 milionów dolarów, natomiast jak do tej pory zyski z tego filmu wyniosły około 22 milionów dolarów, czyli nawet nie połowa włożonych pieniędzy w film.
Na polskim podwórku nie było lepiej. Jedna ze sztandarowych produkcji tego roku, czyli „Piłsudski”, miała przyciągnąć do kin rzesze patriotycznych widzów. W film zainwestowano około 15 milionów złotych, a do kin wybrało się zaledwie około 350 tysięcy widzów, co w przeliczeniu na bilety dało około 4 milionów złotych zysków. Mówi się jednak, iż film ten wcale nie miał na siebie zarobić, lecz szerzyć obraz rodzącej się legendy i odradzającej się Polski. Uzasadnianie porażki zawsze jest jakimś wyjściem.